top of page

ZAJĄCZEK I PAJĄCZEK

I.

W wielkim, starym lesie mieszkał sobie zajączek. Był to szarobrązowy zwierzak o długich nogach, które często drżały ze strachu, długich uszach, które często nasłuchiwały, czy nie zbliża się niebezpieczeństwo, i wielkich oczach, które często wypatrywały wilka lub rysia. Nie zawsze jednak zajączek czuł tylko strach. Czasem nogi prowadziły go po grzejących się w letnim słońcu leśnych łąkach, uszy słuchały śpiewu ptaków, a oczy obserwowały unoszące się nad kwiatami motyle i małe muszki kręcące się w popołudniowym powietrzu.

Zajączek był zwierzątkiem bardzo ostrożnym i rzadko pozwalał sobie na chwilę zapomnienia. Jednak pewnego dnia popołudnie było tak ciepłe, trawa tak miękka, a śpiew ptaków tak usypiający, że zajączek ułożył się wygodnie pod drzewem i zapadł w przyjemną drzemkę. W pewnym momencie rozbudziło go delikatne łaskotanie. Otworzył powoli oczy i zobaczył, że na czubku nosa siedzi mu niewielki pajączek. Już miał go zrzucić łapą, kiedy pajączek odezwał się:

– Nie zrzucaj mnie!

Zajączek był bardzo zdziwiony. Zazwyczaj zajączki i pajączki nie rozmawiają ze sobą – chociaż żyją w tym samym lesie, są dla siebie zbyt obce i nieznane. Jednak zajęcza łapka opadła i nie zrzuciła pajączka.

zajączek na łące

– Dlaczego miałbym pozwolić ci siedzieć na moim nosie? – zapytał zajączek.

Pajączek podreptał chwilę w miejscu, łaskocząc zajączka jeszcze bardziej, i odpowiedział:

– Razem będzie nam lepiej.

– Jak to? – nie rozumiał zajączek.

– To proste – wyjaśnił pajączek – Nie muszę spać, jak ty. Kiedy chcę odpocząć, czuwam. Mogę cię ostrzec przed niebezpieczeństwem, podczas gdy ty będziesz słodko spał.

– A jaką ty będziesz miał z tego korzyść? – dopytywał zajączek.

– Och. To drobnostka. Po prostu zbuduję sobie pajęczynę między twoimi uszami, a muchy będą w nią wpadać jak w pułapkę, kiedy będziesz chodził po lesie. Za twoim lewym uchem zrobię sobie małe gniazdko, w którym będę cicho siedział – nawet mnie nie zauważysz.

– No nie wiem – wahał się zajączek – bardzo lubię strzyc uszami, a jeśli zbudujesz między nimi pajęczynę, to za każdym razem, kiedy nimi ruszę, będę ją niszczył.

– Nie szkodzi. Pająki czasem kilka razy dziennie muszą budować nową pajęczynę. To dla mnie żaden problem. Po prostu zjem starą i zrobię nową, kiedy będzie trzeba.

Zajączek nadal się wahał. Był bardzo strachliwym zwierzątkiem i podjęcie tak istotnej decyzji, jak zgoda na spędzanie większości czasu z pajączkiem, przyprawiło go o ból głowy. Siedział i siedział, nie mogąc nic postanowić, kiedy w końcu pajączek zaproponował:

– Nie musisz odpowiadać od razu. Możemy spróbować przez jakiś czas. Jeśli ci się nie spodoba, to pójdę sobie gdzie indziej.

Ta propozycja odpowiadała zajączkowi – nie musiał od razu podejmować decyzji, ale mógł sprawdzić, czy z pajączkiem rzeczywiście będzie mu lepiej.

– Skoro tak, to dobrze – możemy spróbować.

– Wspaniale! – odparł pajączek – bardzo się cieszę.

– Jeśli nie masz nic przeciwko, to chciałbym zacząć od razu – powiedział zajączek – Właśnie słodko spałem, kiedy obudziłeś mnie łaskotaniem w nos. Chętnie zdrzemnąłbym się jeszcze trochę.

– Oczywiście – odpowiedział pajączek – Ty sobie śpij, a ja w tym czasie zbuduję między twoimi uszami sieć i jednocześnie będę obserwował otoczenie. Postaram się nie wchodzić na twój nos, żeby cię nie łaskotać.

– Dziękuję – wymamrotał sennie zajączek i zaraz smacznie zasnął.

pajączek robi sieć między uszami zajączka

Pajączek siedział jeszcze chwilę na głowie zajączka, czekając, aż ten ułoży się wygodnie we śnie, po czym zaczął tkać swoją sieć. Uszy zajączka były wspaniałym rusztowaniem, więc praca szła pajączkowi bardzo sprawnie. Na każdym uchu przystawał na chwilę i przyglądał się okolicy. Popołudniowe słońce rozgrzało łąkę, nad którą wznosiły się roje maleńkich muszek. Od czasu do czasu nad trawę wyskakiwał konik polny, a na dzikich kwiatach siadały pszczoły i motyle. Wszędzie było słychać bzyczenie i cichy furkot małych skrzydeł. 

Wkrótce pajączek skończył budować swoją sieć, usiadł na środku niej i czekał.

Po kilkunastu minutach tuż przy czubku prawego ucha złapała się jętka. 

Pajączek podbiegł do niej szybko i omotał ją kokonem, po czym zabrał z pajęczyny i schował za uchem zajączka, gdzie zrobił wcześniej małe gniazdko. Potem poprawił sieć i czekał dalej. Po jakimś czasie przy lewym uchu w sieć wpadła mała gąsienica, która spadła z brzozowego listka. Pajączek omotał ją również i zaniósł do swojego składu.

Słońce powoli chowało się za linią drzew. Zajączek poruszył się we śnie i zaczął się budzić.

– Czy długo spałem? – zapytał jeszcze rozespany.

– Nie wiem. Zrobiłem pajęczynę, w którą złapała się jętka i gąsienica – odpowiedział pajączek.

– Jestem bardzo głodny, a spałem tak długo, że zrobiło się już ciemno i nie zdążę najeść się przed nocą – powiedział zmartwiony zajączek i już miał zastrzyc nerwowo uszami, kiedy przypomniał sobie o pajęczynie, więc tylko podrapał się w pyszczek lewą nogą.

– Nie martw się – odparł pajączek – mogę się z tobą podzielić.

– Sam nie wiem – marudził zajączek – zwykle jem zieleninę.

– Jak chcesz – powiedział pajączek – Ja w takim razie idę za twoje ucho na kolację.

Za chwilę zajączek poczuł, że pajączek mości się w gniazdku, a moment później usłyszał, jak ze smakiem zjada najpierw jętkę, a potem gąsienicę.

– Będziesz teraz spał? – dopytywał się zaniepokojony zajączek.

– Ależ skąd. Całą noc będę siedział na pajęczynie i polował dalej – wyjaśnił pajączek.

– To ja w takim razie kicam do norki. Uważaj, żebyś nie spadł – powiedział zajączek.

W drodze do zajęczej nory w pajęczynę złapały się jeszcze trzy meszki i tłusta ćma. Pajączek był bardzo zadowolony, ale zajączek, mimo że mógł drzemać spokojnie na łące, położył się spać głodny. Zasypiając w norce, obawiał się, że z głodu będą mu się śnić koszmary. Postanowił, że następnego dnia będzie rozsądniejszy i nie prześpi całego wieczora. 

IMG_20220307_113619.jpg

Zajączek obudził się w środku nocy. Chciał znowu zasnąć, więc leżał bez ruchu, ale z przyzwyczajenia nasłuchiwał. Było bardzo cicho, tak cicho, że aż strasznie, i zajączek bał się poruszyć, chociaż zdrętwiała mu lewa noga. Już chciał cicho szepnąć: pajączku!, kiedy na zewnątrz norki usłyszał trzask nadeptywanej gałązki. Teraz dopiero przestraszył się nie na żarty. Wilk! – pomyślał i wstrzymał oddech. Siedział cichutko, a ze strachu wysechł mu nos i wąsy zaczęły nerwowo drżeć.

IMG_20220307_113941.jpg

Nagle jakiś cień przemknął przed wejściem, słabo widoczny na tle jaśniejszego niż wnętrze norki nieba. Zajączek skulił się jeszcze bardziej, zamknął oczy i zaczął się trząść. „Co robić? Co robić?” – myślał rozpaczliwie. Już wyobrażał sobie charakterystyczny odgłos kopania, kiedy usłyszał piskliwe:

– Zajączku? Dlaczego nie śpisz? Źle się czujesz? – dopytywał się zmartwiony pajączek.

Zajączek otworzył jedno oko, przełknął ślinę, otworzył drugie i zobaczył, że przy wejściu do norki na środku pajęczyny siedzi pajączek. – Mam nadzieję, że cię nie obudziłem. Zgłodniałem trochę i postanowiłem, że zbuduję sieć w wejściu do norki.

Może jakaś nieostrożna ćma w nią wpadnie.

– Uważaj! Na zewnątrz jest wilk. Słyszałem jak nadepnął na gałązkę – powiedział cicho zajączek.

– Jaki wilk? Nic tam nie ma. To ze starego dębu spadają suche gałęzie – wyjaśnił zdziwiony pajączek.

Zajączek nie był jeszcze pewny, czy pajączek na rację, ale powoli przestawał się bać. Obecność innego żyjątka działała na niego uspokajająco.

– Obudziłem się i myślałem, że to wilk – słyszałem trzask i widziałem ciemny kształt na tle wejścia. Byłem jeszcze rozespany – tłumaczył się trochę zawstydzony zajączek.

IMG_20220307_114127.jpg

– Musiałeś widzieć mnie, jak budowałem sieć i słyszeć upadające liście, ale przecież mówiłem, że będę czuwał – nie powinieneś się bać – powiedział z lekkim wyrzutem pajączek.

– To z przyzwyczajenia – odparł zajączek – Nie mówmy o tym więcej.

– Jak chcesz – odpowiedział pajączek obojętnie – i pobiegł szybko w górę pajęczyny, bo właśnie coś w nią wpadło.  

Zajączek siedział chwilę skulony w kącie norki. Wąsy trzęsły mu się jeszcze z przyzwyczajenia, ale szybko je uspokoił, bo nie chciał zrobić przykrości pajączkowi. Czuł pod futrem, że po takich przeżyciach nie uda mu się szybko zasnąć. Uświadomił sobie, że w norce jest ciepło i przytulnie. Przeciągnął się na leżąco, prężąc wszystkie cztery łapy, oblizał suchy jeszcze nos, przemył pyszczek i uszy, po czym wstał i zaczął się zastanawiać, co robić.

Nigdy nie był na zewnątrz w środku nocy. Pomyślał, chociaż nieśmiało, że może to być całkiem ciekawe i ruszył w stronę wyjścia. Pajączek siedział na ścianie norki i zajadał tłustą ćmę, kiedy zajączek zaaferowany nową sytuacją wszedł w jego pajęczynę.

– Aaaaaaaaa! – krzyknął zajączek i odskoczył odruchowo w głąb norki, a jednocześnie zaczął energicznie wycierać sobie pyszczek.

– Spokojnie zajączku – powiedział między mlaśnięciami pajączek – to tylko moja pajęczyna. Zaraz ci pomogę.

– Przepraszam pajączku – zapomniałem, że ją zbudowałeś – tłumaczył się zupełnie zagubiony zajączek.

– Nic nie szkodzi. Zdarza się – odparł pajączek uspokajająco.

– Chciałem wyjść na zewnątrz i zobaczyć, jak wygląda łąka w nocy. Może wyjdziemy razem – zaproponował skruszony zajączek, chociaż wąsy znów zaczęły mu się trząść.

– Dobrze – odparł pajączek – Ale najpierw zbuduję nową sieć między twoimi uszami – może coś złapię, bo ta ćma tylko rozbudziła mój apetyt.

– Oczywiście – zgodził się zajączek, który starał się ze wszystkich sił uspokoić latające wąsy.

Pajączek wdrapał się zatem na głowę zajączka i zaczął robić swoją sieć. Trochę łaskotał go przy tym w uszy, ale zajączek czuł się dzięki temu raźniej i jakoś zapomniał o trzęsących się wąsach. Znów spojrzał na jaśniejsze wejście do norki i pomyślał, że tej nocy księżyc musi świecić bardzo mocno, bo co jakiś czas na tle otworu widział przelatujące ćmy i nietoperze.  

– Gotowe – powiedział po jakimś czasie pajączek – Możemy ruszać.

– Poczekaj pajączku – zawahał się zajączek – Tak sobie myślę z drugiej strony, że na zewnątrz może być jednak niebezpiecznie.

– Bez przesady. Jest tylko ciemno, a to nic strasznego. Ciemność nie gryzie – odpowiedział wesoło pajączek.

– Niby tak – marudził zajączek – Być może masz rację, ale i tak nie wiem, co mielibyśmy robić na zewnątrz. Przecież nie będę jadł w ciemności ani nie będę biegał po łące, ani nie będę oglądał kolorowych kwiatów, bo wszystkie w nocy są szare.

– To może będziesz je wąchał? – zasugerował pajączek.

IMG_20220307_113818.jpg

– Nieee, kwiaty w nocy śpią – zauważył uczenie zajączek.

– Niektóre śpią, ale niektóre pachną właśnie w nocy. Dobrze o tym wiem, bo widziałem już nocne ćmy, które siadały na nich i wyjadały pyłek i nektar – wyjaśnił.

– To niemożliwe – musiało ci się przyśnić – nie dowierzał zajączek.

– Chodź, to sam się przekonasz – stwierdził już nieco naburmuszony pajączek. 

– No nie wiem, a jak zmarzną mi łapy?

– Przecież jest lato – na zewnątrz jest równie ciepło jak w twojej norce.

– Nie wiem, dlaczego tak bardzo upierasz się, żeby wyjść – wyrzucił w końcu zirytowany zajączek.

– Ja? – pajączek aż podskoczył – Przecież to ty chciałeś sprawdzić, jak wygląda łąka w nocy.

– Nieprawda! – fuknął zajączek – W nocy zawsze jestem w norce i na pewno nie przyszłoby mi do głowy z niej wychodzić!

– A jak w takim razie myślisz – po co robiłem nową sieć? Chyba nie po to, żeby łowić w nią kurz z norki? – odparł złośliwie pajączek – Przypomnij sobie, że sam zaproponowałeś nocną wycieczkę na łąkę. 

– Nie wiem! Nie pamiętam – powiedział zrozpaczony zajączek, bo strach znów wziął górę nad ciekawością – jestem bardzo śpiący, muszę spać, bo w ciągu dnia będę nieuważny i na pewno złapie mnie jakiś wilk – zakończył i, potrząsnąwszy głową, zwinął się w rogu norki.

Pajączek zleciał ze swojej pajęczyny i wylądował na ścianie, po czym, naburmuszony, wybiegł na zewnątrz, piszcząc – To śpij sobie sam! Ja idę łowić.

Mijały minuty a pajączek nie wracał. Zajączek długo leżał w kącie bardzo smutny – żałował, że ze strachu nie wyszedł na zewnątrz. Było mu też przykro, że był niemiły dla pajączka. Postanowił, że go przeprosi i że następnym razem będzie odważniejszy.

III.

Pajączek tymczasem wybiegł z norki i popędził przed siebie w ciemność. Był bardzo zdenerwowany.

– Nikt mnie nie lubi, bo mam osiem nóg – pomyślał – A przecież tak bardzo się starałem – byłem miły i wyrozumiały. Nie rozumiem, dlaczego zajączek nie chciał wyjść ze mną na spacer. Może chodzi o to, że jestem włochaty? – zastanawiał się.

Było mu bardzo przykro, więc postanowił trochę polatać. Uprzędł kawałek pajęczyny i wypuścił go w powietrze. Pajączek był w takim stanie, że nie zauważył zbliżającej się burzy. Tymczasem wypuszczona nić szybko została uniesiona przez wzmagający się wiatr. Pajączek poleciał wysoko ponad trawami i kwiatami.

IMG_20220307_113658.jpg

– Ojej! – pomyślał, kiedy dotarł do przeciwległej strony łąki i szczęśliwie zahaczył o wystającą gałąź starego buka. Szybko zwinął pajęczynę, żeby przypadkiem nie polecieć jeszcze dalej, i zaczął się zastanawiać, co robić.

– Niedobrze, niedobrze – zmartwił się – Wcale nie chciałem lecieć tak daleko. Nawet nie wiem dokładnie, gdzie jestem. Jak teraz wrócę do zajączka i jego norki? 

Tak przyjemnie było pogawędzić z kimś od czasu do czasu.

Pajączek zamartwiał się, siedząc na srebrzystej korze starego buka, a nad lasem, ciemniejsze od nocnego nieba, pojawiły się już skłębione chmury, które zaraz zasłoniły księżyc i gwiazdy. 

Po kilku minutach w liście zaczęły uderzać pierwsze grube krople. Kap, kap, kap… Kapanie przerodziło się szybko w głośny i groźny szum wielu kropel.

– Chyba muszę się schować – pomyślał pajączek i podbiegł pod grubą gałąź, po czym schronił się jeszcze w pęknięciu kory. W tym prowizorycznym domku było całkiem dobrze – sucho i przytulnie mimo na dobre już padającego deszczu. Gałąź zasłaniała pajączka przed nieprzyjemnymi i wielkimi kroplami, a kora przed wiatrem. Pajączek siedział skulony przy samym pniu i czuwał. Ponieważ nie mógł w tym czasie łowić, oszczędzał energię i nie myślał zbyt dużo. Można by powiedzieć, że śpi, gdyby nie poruszające się co jakiś czas nogi, które przebierały, szukając najwygodniejszej pozycji.

Łąka była pełna uspokajającego szumu, wszystko dookoła zamknęło się w tym jednostajnym dźwięku, a zwierzęta schowały się głębiej do swoich kryjówek. Pajączek siedział pod gałęzią na starym buku, nad jego głową, pod liściem, przycupnęła mała ćma, we wgłębieniach kory na całym pniu chowały się mrówki, które nie zdążyły dobiec do mrowiska. Ropuchy, nornice i lisy siedziały cicho w swoich norkach i tylko dżdżownice pokazywały się od czasu do czasu między źdźbłami trawy, wypychając błoto z drążonych przez siebie tuneli.

Deszcz padał i padał. Nocne kwiaty stuliły swoje płatki, a liście na buku zaczęły pochylać się ku ziemi. Również po pniu powoli spływały już cienkie strumyki wody. Jeden z nich sunął niebezpiecznie między żłobieniami kory w stronę kryjówki pajączka. Niebo nad łąką zaczęły przebiegać nerwowe języki błyskawic, które odbijały się w wielu oczach pajączka.

* * *

Przed burzą w norce zajączka było ciepło i cicho. Mimo zdenerwowania zajączek starał się zasnąć i nie martwił się o pajączka, który wybiegł na zewnątrz. Słyszał tylko spokojny szum liści i przytłumiony odległością śpiew rudzika. Nie mógł się jednak uspokoić. Po jakimś czasie wiatr przybrał na sile. Rudzik ucichł. Z oddali do uszu zajączka doszedł najpierw odgłos rozchodzących się po lesie grzmotów, potem dźwięk pojedynczych kropli uderzających w liście wysokich drzew, a w końcu zbliżający się szybko ciężki szum deszczu.

Wkrótce cała łąka tonęła w wodzie. Zajączek nie obawiał się, że zmoknie w swojej norce, ponieważ leżała ona na niewielkim wzniesieniu, pod starym dębem. Myślał jednak o pajączku, który nadal nie wracał. Przy odgłosach odległych grzmotów sądził, że pajączek dąsa się i siedzi przy wejściu do norki, ale zaraz wejdzie do środka. Sam też był trochę nadąsany i nie spieszył się z szukaniem nowego znajomego.

IMG_20221007_095613_edited.jpg

Przy pierwszych kroplach deszczu zastanawiał się, jak bardzo pajączek chce zmoknąć i podejrzewał, że w złości odszedł trochę dalej. Myślał o tym, żeby zawołać go z norki, ale zaraz przypomniał sobie, że przecież pajączek sam uciekł, więc niech radzi sobie również sam. Kiedy na zewnątrz płynęły potoki wody, zajączek był przerażony i obawiał się, że pajączek zgubił się w ciemności gdzieś na łące, nie może znaleźć drogi powrotnej i zaraz utopi się w jednym z rwących strumieni. Siedział u wejścia no norki i krzyczał na całe gardło, ale jego wrzaski tłumiły bliskie huki grzmotów i wszechobecny szum deszczu.  

Zajączek ochrypł zupełnie, a pajączka nadal nie było. Przemoczony od szyi do nosa wsunął się do norki i w rozpaczy zaczął biegać w kółko, zastanawiając się, co robić. Postanowił, że za wszelką cenę musi odnaleźć pajączka. Mimo zdenerwowania uznał, że nie ma go w pobliżu norki i w zasięgu głosu. Nie mógł sobie wyobrazić nadąsania, które utrzymałoby kogoś na zewnątrz w taką pogodę. Pajączek musiał być gdzieś dalej. Ale gdzie? W którą stronę biec i szukać? Zajączek myślał i myślał. W końcu doszedł do wniosku, że pajączek nie mógłby odbiec dość daleko, żeby go nie słyszeć. Był przecież dużo mniejszy od niego, a burza zaczęła się tak szybko. Dlaczego w takim razie go nie słyszał? „Może coś go pożarło?” – pomyślał przez chwilę, ale szybko odgonił złe myśli. „Tylko nie panikować, tylko nie panikować” – powtarzał sobie zajączek, próbując się uspokoić. W końcu stanął skamieniały na środku norki – „Przecież mogę spróbować go wywęszyć!” – zakrzyknął uradowany i od razu wybiegł na zewnątrz. Nie musiał nawet moczyć nosa, bo ten i tak był cały mokry, i natychmiast nastawił go w stronę wiatru. Poczuł mokre liście niedźwiedziego czosnku, lekką woń bodziszków, ledwo wyczuwalny zapach brzozowej kory z odległego zagajnika, ale nie wyczuwał pajączka. Wiatr wiał wściekle nad łąką, a zajączek, cały przemoczony, tracił nadzieję na odnalezienie drobinki, jaką był pajączek. W pewnym momencie w jego stronę nadleciał duży dębowy liść i przykleił mu się do nosa. Zajączek strącił go niecierpliwym ruchem i liść poleciał dalej, na drugą stronę łąki, niesiony porywami wiatru coraz wyżej i wyżej na tle księżyca. Zajączek śledził odruchowo jego lot, najpierw bezmyślnie, a potem ze zmarszczonym w namyśle nosem. Nagle puścił się pędem w stronę, w którą odleciał liść. „Ale jestem głupi, zupełnie bez rozumu” – ganił się w myślach – „Skoro nie czuję zapachu pajączka, to znaczy, że nie ma go tam, skąd wieje wiatr. Jest tam, dokąd wieje wiatr!”.

Zajączek biegł jak szalony przez zalewaną deszczem łąkę, aż dobiegł do zamykającej ją z drugiej strony ściany starych drzew. Stanął słupka i zaczął krzyczeć w niebogłosy: „Pajączku, pajączku!!!”, po czym nadstawił uszu. Najpierw nastawił lewe, potem prawe i jeszcze raz lewe, aż w końcu pochwycił prawie zupełnie zagłuszone przez deszcz i wiatr: „….ączku…?” Patrzył w stronę, z której dobiegał dźwięk, ale nic nie widział przez mrok i srebrno-szare strumienie wody. 

− „Gdzie jesteś?!” – zawołał rozpaczliwie. I jeszcze głośniej: „Pajączku!”.

− „…utaj!...unku” – przywiał znów wiatr, ale tym razem zajączek zorientował się, że dźwięk dobiega od strony wielkiego buka.

IMG_20221007_103220_edited.jpg

Puścił się kłusem w jego stronę, a kiedy do niego dobiegł, zaczął rozpaczliwie badać pień, który wyłaniał się z ciemności przy świetle błyskawic. Bardzo szybko zobaczył pajączka, tylko trzema nogami trzymającego się pęknięcia kory, którego środkiem płynął spory strumień wody. Pozostałe nogi pajączka, który nie mógł utrzymać równowagi, przebierały niepewnie w powietrzu. Zajączek wspiął się przednimi łapami na pień i krzyknął: „Pajączku! Skacz! Złapię cię”. Pajączek również dostrzegł zajączka i, podekscytowany, stracił resztkę równowagi. „Zajączkuuuuuuu!” – krzyknął radośnie i zaczął spadać z góry wprost na ziemię. Zajączek w ostatniej chwili nastawił kark i pajączek bezpiecznie wylądował na jego przemoczonym futrze. Otrzepał krople wody, które zmoczyły go po drodze, i szybko schował się w zagłębieniu zajęczego ucha. Dopiero wtedy zapiszczał: „Tak się cieszę, że po mnie przyszedłeś. Bardzo się bałem, że wiatr zniesie mnie w jakąś kałużę, z której nie będę mógł się wydostać”. Zajączek upewnił się, że pajączek siedzi bezpiecznie w jego uchu, po czym szybkim kłusem pobiegł z powrotem do norki.

IMG_20220307_113906.jpg

Bieg przez łąkę był bardzo krótki i obaj wkrótce znaleźli się przy wejściu do zajęczej nory. Zajączek wsadził głowę do środka, wypuścił pajączka z ucha, po czym otrzepał się, bo był przemoczony do samej skóry, i wskoczył do suchego wnętrza.  Pajączek starannie czyścił już swoje nogi z maleńkich kropelek wody, które przyczepiły się do pokrywających je włosków jak mgła, zajączek zaczął natomiast starannie wylizywać futro, żeby czym prędzej je wysuszyć. Mokre futro to zguba dla zajączka. Jeden i drugi ciamkali i mlaskali przez dłuższy czas, aż nogi i futerko zostały doprowadzone do porządku.

Pajączek rozsiadł się wygodnie na ścianie, a zajączek napuszył, żeby rozgrzać się w przyjemnym cieple zacisznej norki.

– Dziękuję zajączku – zaczął nieśmiało pajączek – gdybyś po mnie nie przybiegł, na pewno utopiłbym się w kałuży pod wielkim bukiem.

– To... no... to nic takiego – odparł, jąkając się, zajączek – nie powinienem być takim tchórzem. Gdybym poszedł z tobą, nie stałoby się nic złego i z pierwszą kroplą deszczu wrócilibyśmy do norki. Ale wytłumacz mi, jak znalazłeś się tak daleko?

Pajączek opowiedział więc, jak wybiegł z norki, wypuścił sieć i został uniesiony przez wiatr. Zajączek z kolei wyjaśnił, jak niepokoił się o pajączka, szukał go i w końcu trafił na jego trop dzięki dębowemu liściowi. Zajączek i pajączek byli bardzo zmęczeni przygodami tej nocy i po opowiedzeniu sobie wszystkiego jeden zwinął się w kłębek w najgłębszej części norki, a drugi utkał sobie mały kokon za jego uchem. Pajączek czuwał do rana, ale zajączek zasnął od razu ukołysany podmuchami wiatru w koronach drzew, które stawały się coraz ciemniejsze na tle jaśniejącego nieba.

IV.

Pajączek w pewnym momencie usłyszał donośne burczenie, które dobiegało z brzucha zajączka. Przeciągnął wszystkie osiem nóg i pomyślał sobie, że dawno nie był tak zmęczony, żeby tyle czasu siedzieć bez ruchu. Podczas przeciągania uświadomił sobie, że sam też chętnie spałaszowałby jakąś jętkę albo komara, więc połaskotał zajączka za uchem, żeby go obudzić. Niestety, zajączek mimo siedzącego mu w brzuchu głodu ani myślał wstawać. Ruszył tylko nieprzytomnie łapą w okolicach ucha i spał dalej.

Pajączek nie dawał jednak za wygraną. Połaskotał zajączka znowu, tym razem w drugie ucho, a kiedy to nie przyniosło rezultatu przeniósł się na nos i lekko go uszczypnął. Zajączek wzdrygnął się, otworzył oczy i rozejrzał nieprzytomnie po norce.

IMG_20220307_114040.jpg

Jaśniejszą plamę wejścia przesłaniał jakiś cień, którego zajączek nie mógł rozproszyć, chociaż ruszał głową to w prawo, to w lewo. W końcu zorientował się, że niewyraźna plama, to siedzący mu na nosie pajączek.

– Co się stało? – zapytał zaspanym głosem.

–  Burczy ci w brzuchu – odpowiedział pajączek.

– A burza? – dopytywał się wciąż nie do końca obudzony zajączek.

– Burza była w nocy, a odpoczywaliśmy tak długo, że jest już popołudnie. Jestem pewny, że trawa jest już sucha.

– To niedobrze – zmartwił się zajączek.

– Jak to niedobrze? – zdziwił się pajączek – Wolałbyś, żeby rosa zmoczyła ci futerko?

– Nie, nie o to chodzi. Zajączki nie żerują w dzień. Będę musiał poczekać do wieczora, żeby poszukać czegoś do jedzenia – odparł zajączek.

– Znów marudzisz? – obruszył się pajączek – Dlaczego nie możemy poszukać czegoś do jedzenia teraz?

– To nie tak, jak myślisz – wyjaśnił zajączek – Chętnie zjadłbym coś natychmiast, ale na zajączki czyha wiele niebezpieczeństw: wilki, lisy, jastrzębie. Wolę poczekać do wieczora. 

– Nie rozumiem – powiedział pajączek – przecież wilki i lisy są takie jak ty – mają cztery łapy, ogon, uszy i biegają po trawie. Nie mógłbyś się z nimi zaprzyjaźnić?

– Raczej nie – odparł zajączek i zamyślił się. Po chwili zaczął znowu – Pomyśl, pajączku, to tak, jakbyś ty miał zaprzyjaźnić się z jętką albo komarem – wyjaśnił.

– Ale ja bardzo je lubię – powiedział pajączek, jednak zaraz przestał przebierać łapkami i zapatrzył się w ścianę.

– To bardzo trudne – dodał po dłuższej chwili.

– Właśnie – potwierdził zajączek.

IMG_20220307_114058.jpg

– A może jednak wyjdziemy – zaczął znów pajączek – nic się na pewno nie stanie, a ja jestem już bardzo głodny. 

Zajączek poruszył wąsami. Przypomniał sobie przerażone oczy taty, który uciekał przed wilkiem, strach w gnieździe, kiedy nad łąką kołował jastrząb, i poszarpany przez lisa ogon brata.

– Poczekamy – odpowiedział pajączkowi.

– Ale zajączku – nie poddawał się tamten – przecież mówiłem ci, że ze mną będziesz bezpieczny – kiedy ty będziesz żerował, ja będę obserwował okolicę.

Zajączek zamyślił się i po chwili spytał.

– A czy ty nie boisz się sójki czy sroki?

– Kogo? – odparł zdziwiony pajączek.

Zajączek był tak poruszony, że aż stanął słupka. Szybko jednak przyszedł do siebie, usiadł i zapytał.

– Jak to? Nie wiesz, kto to są sójka i sroka?

– Nie – odpowiedział beztrosko pajączek – a powinienem?

IMG_20220307_113845.jpg

Zajączek nie wiedział, co powiedzieć. Nie mógł sobie uświadomić, jak to możliwe, że pajączek nic nie wie o ptakach, które mogą go zjeść za każdym razem, kiedy buduje swoją sieć, zawija w kokon dopiero co złapaną jętkę albo po prostu wygrzewa się w popołudniowym słońcu na środku pajęczyny.

Pajączek zdziwił się nagłym zamilknięciem zajączka.

– No więc kim są sójka i sroka? – dopytywał zaciekawiony.– To takie zwierzęta… – zaczął niepewnie zajączek.

– Boisz się ich? – dopytywał pajączek.

– Nie... – z ociąganiem w głosie odpowiedział zajączek.

– To dlaczego ja miałbym się ich bać? – spytał, trochę już zagubiony, pajączek.

– Nie wiem dokładnie – odparł wymijająco zajączek i szybko dodał – Słońce jest już całkiem nisko. Może pójdziemy coś zjeść?

– Wspaniale – wykrzyknął uradowany pajączek – jestem strasznie głodny.

Pajączek wspiął się po ścianie, wskoczył na głowę zajączka i szybko zrobił pajęczynę między jego uszami.

– Gotowe! – stwierdził po chwili i obaj wynurzyli się z norki na łąkę, która pachniała pięknie po nocnej burzy i ciepłym dniu.

Zajączek z rozkoszą zanurzył łapki w rozgrzanym, miękkim mchu i prędko pokicał w stronę brzozowego zagajnika, w którym zawsze można było znaleźć świeże zioła, młode brzózki i soczystą trawę. Pajączek siedział uczepiony jego lewego ucha, a nogami napinał trochę za luźno uplecioną pajęczynę, w którą zdążyła już wpaść nieostrożna jętka. Brzozowy zagajnik był wspaniały o tej porze dnia: powietrze wypełniał lekki szum liści, a w ukośnych promieniach słońca leniwie unosiły się roje muszek. 

– Będziesz obserwował okolicę? – zapytał zajączek, ale nie czekając nawet na odpowiedź, z błyszczącymi oczami przyskoczył od razu do młodej brzózki i zaczął ogryzać miękkie, jasnozielone liście.

– Oczywiście, zajączku – odpowiedział pajączek i od razu zabrał się do owijania złapanej wcześniej jętki w delikatny kokon.

Obaj byli bardzo zadowoleni. Pajączek wygrzewał się na pajęczynie i czekał na kolejne zdobycze, zajączek tymczasem ogryzł już kilka młodych drzewek, spałaszował pęczek szczawiu i rozglądał się za swoimi ulubionymi poziomkowymi liśćmi, kiedy kątem oka zobaczył lisa, który powoli, z grzbietem tylko odrobinę wystającymi ponad linię wrzosów skradał się w ich stronę.

– Iiiiiiii! – zapiszczał rozpaczliwie zajączek i przypadł do ziemi.

– Co się stało, zajączku? – zapytał zaskoczony pajączek.

– Liiiiissss – zaszeptał cienko przerażony zajączek i zaczął trząść się od nosa po ogon.

– Nie widziałem żadnego lisa, nie masz się czego obawiać – próbował uspokoić go pajączek, ale zajączek nie słuchał go wcale, tylko starał się przywrzeć jak najbardziej do ziemi, rozpłaszczyć się i zniknąć.

Pajączek, chociaż początkowo spokojny, pod wpływem zajęczego przerażenia również zaczął czuć się nieswojo. Nie pytał już o nic, a tylko schował się, razem ze złowioną jętką, za lewym uchem zajączka i skulił ostrożnie, najciszej jak potrafił. 

Mijały minuty. Między brzozami słychać było delikatne bzyczenie muszek, odgłosy pasikonika i, całkiem niedaleko, ostry śpiew rudzika. Zajączek skamieniał, wytrzeszczył przeraźliwie oczy i starał się wstrzymać oddech, a pajączek słyszał bardzo głośne bicie jego serca. Nie śmiał nawet pisnąć. Nie rozumiał przerażenia zajączka – nie widział przecież żadnego lisa.

IMG_20220307_113923.jpg

W pewnym momencie słyszalny kilka metrów od nich śpiew rudzika urwał się niespodziewanie, w krzakach zaszeleściło, a potem równie nagle ucichło. Oba zwierzątka tkwiły nieruchomo przy ziemi. W zagajniku tymczasem pociemniało – słońce schowało się już za wierzchołkami drzew, roje muszek przerzedziły się, pasikonik ucichł, a nad trawę zaczęły napływać pojedyncze pasy mgły. Zajączek delikatnie drgnął.

– Chyba sobie poszedł – wyszeptał ledwie dosłyszalnie i nieznacznie podniósł swoje długie uszy, nasłuchując. Miał wytrzeszczone oczy, a przez grzbiet przelatywały mu nerwowe drgawki.  

– Zajączku! – zapiszczał z wyrzutem w głosie pajączek – Strasznie mnie nastraszyłeś, a przecież w trawie nic nie było – tylko pasikonik.

– Jak to nic?! – obruszył się zajączek – Lis, to nic?! Nie powiesz mi chyba, że go nie widziałeś – zapominając o ostrożności, podniósł głos zajączek.

– Ja nie widziałem żadnego lisa, może tylko ci się zdawało? – tłumaczył się pajączek, bo naprawdę nie rozumiał, o co chodzi zajączkowi. 

– Nie mogłeś go nie widzieć, bo był tylko kilka metrów od nas – obstawał przy swoim zirytowany zajączek – To tak, jakbyś próbował mi powiedzieć, że nie widzisz tego kamienia – i wskazał łapką na leżący niedaleko głaz.

– Jakiego kamienia? – zdziwił się pajączek.

IMG_20220307_113719.jpg

Zajączek nie rozumiał, czy pajączek z niego żartuje, czy naprawdę nie widzi kamienia, który leży przy pniu najbliższej brzozy. Spojrzał na pajączka podejrzliwie.

– Więc nie widzisz tego kamienia? – upewnił się jeszcze raz zajączek.

– Nie wiem, o czym mówisz – odparł zdenerwowany już pajączek.

– A słyszałeś rudzika? Rudzika, którego zjadł ten lis? – pytał dalej zajączek.

– Rudzika? A kto to jest rudzik? – zapytał zupełnie już zdezorientowany pajączek.

Zajączek nie mógł myśleć zupełnie jasno, bo w łapkach i grzebiecie gnieździł mu się jeszcze strach przed lisem, ale powoli układał mu się w głowie pewien obraz.

Z przerażeniem spojrzał na pajączka i zapytał:

– Pajączku, powiedz mi, czy widzisz dąb, który stoi na brzegu zagajnika? – i wskazał łapką w kierunku wielkiego drzewa.

– Nie wiem, o czym mówisz – odpowiedział zdziwiony pajączek.

– A tamten buk, widzisz? – i pokazał na kolejne drzewo.

– Nic tam nie ma, przecież widzę wyraźnie! – odparł zniecierpliwiony wypytywaniem pajączek.

– A krzak jeżyn, o tutaj – i wyciągnął łapkę, wskazując na najeżone kolcami zarośla tylko dwa skoki od nich.

– Oczywiście, że nie. Nic nie widzę. O co ci chodzi? Co to za zagadki? – zapiszczał wyprowadzony z równowagi pajączek.

– Pajączku – powiedział dziwnie spokojnie zajączek – musimy porozmawiać – i zostawiając zasypiający zagajnik za sobą, pokicał w stronę swojej norki.

V.  

Łąka była już zupełnie ciemna i tylko nad linią drzew niebo rozświetlała różowa łuna zachodu, kiedy zajączek i pajączek znaleźli się w norce. Zajączek pochylił głowę i pozwolił zejść zdezorientowanemu pajączkowi.

– Musisz mi coś powiedzieć, pajączku – zaczął zajączek dziwnym głosem, w którym czuło się napięcie i niepokój.

– Słucham cię zajączku – odpowiedział zagubiony nieco pajączek: nie rozumiał reakcji zajączka i nie wiedział, o czym ten chce z nim nagle porozmawiać.

– Jak daleko widzisz? – zapytał zajączek i utkwił swój wzrok w wielu oczach pajączka.

IMG_20220307_114019.jpg

Pajączek powiercił się niepewnie w miejscu i odpowiedział:

– Jak daleko sięga mój wzrok.

Zajączek poruszał nosem – zastanawiał się, co pajączek ma na myśli. Po chwili zapytał:

– A dokąd sięga twój wzrok?

Pajączek był w kłopocie, nie wiedział, o co zajączkowi chodzi. Pytanie wydało mu się jakieś dziwne, a jednocześnie poczuł, że jest ono bardzo trudne.

– Tak daleko, jak tego potrzebuję – odparł w końcu niepewnie, nie wiedząc, czy o to chodziło zajączkowi.

Zajączek przebierał łapkami w miejscu, co zdawało się pomagać mu w myśleniu.

– Zacznijmy inaczej – powiedział w końcu – Czy widzisz wyjście z norki?

– Oczywiście, zajączku, żartujesz sobie ze mnie?

– Poczekaj, poczekaj – uspokajał go zajączek – A kępkę chabrów trochę dalej?

– Chabry, chabry – zastanawiał się pajączek – Chabry widzę, jak stoję w wejściu do norki – odpowiedział w końcu triumfalnie.

– A z norki ich nie widzisz? – zapytał, podnosząc głos zajączek.

– Oczywiście, że nie, po co miałbym je widzieć – odparł zdziwiony pajączek.

– Jak to „po co”? – zdziwił się zajączek – Nie ma żadnego „po co”, po prostu powinieneś je widzieć, bo są niedaleko.

– Jesteś dziwny zajączku – zakończył pajączek i podreptał w miejscu, bo nie wiedział, gdzie miałaby prowadzić ta rozmowa, więc czuł się coraz bardziej nieswojo.

– Pajączku – wybuchnął ostatecznie zajączek – ty prawie nic nie widzisz!

– Co? – obruszył się pajączek – Widzę wszystko doskonale! Nie opowiadaj bzdur!

– Nie, nie widzisz – obstawał przy swoim zajączek – Nie widzisz i kiedy obiecałeś mi, że będziesz obserwować okolicę, oszukałeś mnie! Przez ciebie mógł mnie pożreć lis!

– Coooo? – wytrzeszczył wszystkie swoje oczy pajączek – Nigdy cię nie oszukałem! Chciałem ci pomóc. Dlaczego tak mnie traktujesz? Ty, ty, ty… − powtarzał pajączek, nie wiedząc, jak określić zachowanie zajączka. W końcu pisnął:

– Jesteś zły i źle mnie traktujesz, bo mam osiem nóg! – i pobiegł do ciemnego kąta norki.

– Sam jesteś zły i oszukujesz! Wcale cię nie potrzebuję i nie chcę cię znać! – krzyknął zajączek i w złości wybiegł na zewnątrz.

Kiedy zajączek znalazł się na pogrążonej w ciemności łące, poczuł się niepewnie i chciał wracać do norki, ale ponieważ już wybiegł, pomyślał, że głupio będzie tak od razu wracać. Zaraz jednak rozzłościł się, bo przyszło mu do głowy, że to przecież jego norka i że to pajączek powinien być na zewnątrz, w ciemnościach, których pewnie i tak by nie widział, a on, zajączek, siedzieć sobie słusznie obrażony w ciepłym i bezpiecznym schronieniu. Zawrócił czym prędzej i już wchodził do środka z mocnym postanowieniem pozbycia się pajączka raz na zawsze, kiedy usłyszał cichy płacz w kącie norki. Pajączek zupełnie go nie zauważył. Siedział i płakał, trzęsąc się tak gwałtownie, że nie mógł słyszeć miękkich zajęczych łapek, które cicho stąpały po świeżej wyściółce norki.

Zajączkowi zrobiło się przykro. Przypomniał sobie, że pajączek nie wie, kto to są sójka i sroka, bo pewnie nigdy ich nie widział. Gdyby je widział, to… nie siedziałby w zajęczej norce i nie płakał. Pomyślał, że po co pajączek miałby zwracać uwagę na lisa – przecież lisy nie jedzą pajączków. Uświadomił sobie, że mimo iż pajączek nie ostrzeże go przed niebezpieczeństwem, to bardzo miło było spędzać z nim czas, zamiast siedzieć w norce samemu i rozmyślać o różnych strachach.

– Pajączku – powiedział cicho.

Pajączek zdawał się nic nie słyszeć, trząsł się tylko w swoim kącie i chlipał rozpaczliwie.

– Pajączku – powiedział nieco głośniej zajączek i podszedł bliżej.

Pajączek nagle przestał chlipać, jakby usłyszał zbliżające się kroki zajączka i odwrócił się w jego stronę.

– Już sobie idę, wiem, że mnie nie potrzebujesz i że jestem okropny – zapiszczał i zaczął powoli, noga za nogą iść w stronę wyjścia.

– Poczekaj – powiedział zajączek – Chcę żebyś został.

Pajączkowi zaświeciły się wszystkie oczy, kiedy spojrzał zdziwiony na zajączka.

– Wcale nie myślę, że oszukiwałeś, kiedy chciałeś mi pomóc. Zastanowiłem się i teraz myślę, że to było bardzo miłe – powiedział zajączek – Przepraszam, że nazwałem cię złym. Tak naprawdę uważam, że jesteś bardzo sympatyczny.

– Naprawdę zajączku? – zapiszczał uradowany pajączek.

– Oczywiście – odparł zajączek.

– Nawet nie wiesz, jak się cieszę. Bardzo nie lubię być sam, a poza tym twoje uszy to wspaniałe rusztowanie dla mojej pajęczyny – zapiszczał pajączek, choć od razu pomyślał, że może nie powinien wspominać o uszach.

Zajączek zdawał się jednak nie zwracać na to uwagi. Na zewnątrz było słychać półgłośne uderzenia nietoperzych skrzydeł. Nad łąką unosił się zapach ziół i nocnych kwiatów.

– Dużo się dzisiaj działo. Jestem bardzo zmęczony – powiedział zajączek – Idziemy spać?

– Dobrze zajączku – odpowiedział pajączek, chociaż wcale nie był senny.

 Kiedy zajączek chrapał już w najlepsze, pajączek, siedząc w kokonie za jego uchem, obmyślał nowe wzory pajęczyny, które wykorzysta następnego dnia.

Łąka spała.

IMG_20220307_113740.jpg
© 2022 by Czarno-Biała Sroka. Proudly created with WIX.COM
bottom of page